udało się! wróciłam do biegania. i to, mam nadzieję, już na dobre.
jak widać ostatnie regularne bieganie miałam w marcu tego roku. później udało się przebiec w weekend majowy i długo długo nic, nie mogłam się zebrać, ciągle coś było nie tak. łącznie z tym, że od pływania, którym chciałam latem zastąpić chwilowo bieganie, zaczynało mnie boleć kolano...
w październiku biegłam 3 razy, w listopadzie już 2. i za każdym razem przynajmniej 5km.
trasę mierzę w endomondo a czas dodatkowo na zwykłym zegarku, który pauzuję kiedy stoję na światłach.
z nowego mieszkania do parku mamy nadal 2 światła, zawsze czerwone, i tylko 600m!
w czasie tak długiej przerwy od biegania udało mi się trochę popływać. jesteśmy nienormalni, więc jak już coś robimy to zazwyczaj od razu robimy z tego zawody :) pływanie też robiłam od razu na 110% - chodziłam na 30-40 min i musiałam pokonać 1-1,5 km. może dlatego kolano zaczęło mnie boleć od tak zdrowego dla stawów sportu.
jakoś od lipca zrezygnowaliśmy z kart miejskich i zaczęliśmy codziennie chodzić do i z pracy. dzięki temu codziennie robimy min 6,5km.
do tego końcem lipca zaczęliśmy grać w pokemon go i w miesiąc zrobiliśmy na piechotę więcej kilometrów niż w kilka miesięcy bieganiem... większość tego zrobiliśmy codziennymi trasami do pracy i czasem dodatkowym spacerem.
w lipcu przestałam używać endomondo do liczenia przechodzonych kilometrów i robiłam to już tylko w grze.
780km w 3,5 miesiąca to całkiem sporo, prawda?
łydki miałam spięte jak po ostrych treningach biegowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz