niestety jest ryzyko że i w tym tygodniu nie pobiegam... po 3 tygodniach w towarzystwie chorego Mr Run w końcu się zaraziłam. jak widać bieganie dało mi niezłą odporność, ale w końcu wczoraj padłam.
i najgorsze w tym wszystkim, że chyba bolą mnie zatoki, a to nie brzmi dobrze dla biegacza.
bedzie to oznaczało już prawie 30 zaległych kilometrów... będę musiała ułożyć nowy plan tygodniowy na resztę roku. i przełożyć 13km na inną sobotę, bo pewnie w tą jeszcze nie dam rady.
z drugiej strony, teoretycznie, biegać można z wszystkimi dolegliwościami powyżej szyi. zobaczymy co mi dzisiaj powie lekarz i biegowo podpowie internet ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz